środa, 11 sierpnia 2010

Pierwsze metry

Motocykl nie był dla mnie łaskawy, jak już pisałem nie zdążyłem dojechać do domu a już były z nim problemy, właściwie to nie bardzo dało się nim jeździć bo brakowało mu ładowania...

Zacząłem więc szukać przyczyny, w gąszczu skotłowanych kabli szybko zorientowałem się że poprzedni właściciel dobrze wiedział o problemach, nie wiele takich instalacji widziałem ale stosowanie domowych bezpieczników do 220V nie jest chyba standardową praktyką w motocyklach.

Tak czy inaczej motocykl od początku miał stanowić bazę dla czegoś ważnego, podwaliny moich marzeń, cokół dla pomnika moich pierwszych 30 lat na ziemi. Wiem że brzmi to dumnie, może trochę śmiesznie, ale w moich oczach tak to właśnie wygląda. Mówi się ze mężczyzna powinien, zbudować dom, posadzić drzewo i spłodzić syna, dla mnie na tej liście brakuje: "posiąść motocykl marzeń".

Podczas rozkręcania suzuki okazało się że przewody były źle oznaczone, a co za tym idzie ktoś je błędnie podłączył, nie jestem specem ale brązowe powinno iść do brązowego, ha...

Minęły dwa lata od czasu gdy przywiozłem motocykl do domu, ponad rok od kiedy ostatnio był odpalony, czas by tchnąć w niego nowe życie...

Stan motocykla na dziś:
- zdjęte blachy, plastiki i siedzenie
- przygotowane zębatki, linki, klamki, uszczelka pod pokrywę zaworów
- cieknąca prawa frontowa część pokrywy zaworów
- przetarta prawa rura wydechowa, tłumiki oba nadają się jedynie na złom
- złamana podstawa siedzenia
- problemy z ładowaniem
- wszystko brudne i zaśniedziałe

Pierwsze kroki:
1. rozebrać motocykl na kawałki
2. rama i koła do piaskowania i malowania na czarny mat
3. budowa nowego fotela, trwa poszukiwanie materiałów
4. ??? zobaczymy

niedziela, 8 sierpnia 2010

1983 Suzuki GS400

SUZUKI GS400E

Motocykl kupiłem 40 kilometrów od Poznania w wakacje 2008 roku, sprzedający zachwalał motocykl jako nienaganny a fakt iż miał problemy z odpalaniem z rozrusznika tłumaczono słabym akumulatorem.


Pojechałem go oglądać ze znajomym, nie mniej zainteresowanym tematyką motocykli klasycznych, jazda próbna była dość obiecująca, po zmianie akumulatora na nowy motocykl bez problemów odpalił a jego właściwości jezdne były zadowalające.

Motocykl odebraliśmy następnego dnia płacą za niego gotówką 1500 PLN, dodam że w brew pozorom cena jaką przyszło mi zapłacić za ten kawałek japońskiej myśli technicznej która swoimi korzeniami sięga początku lat 70-tych, była wyjątkowo niska...

Jak się szybko okazało już po przejechaniu 30 kilometrów, to nie akumulator stanowił problem w motocyklu, ale raczej problem miał podłoże w słabym ładowaniu akumulatora, zanim dojechałem do domu już w granicach Poznania zacząłem mieć problemy z gasnącym silnikiem. na szczęście udało się po kilku awaryjnych odpaleniach, wyłączeniu świateł, nie używaniu kierunkowskazów, dojechać do domu.

Szybka diagnoza następnego dnia wykazała problem ze zbyt niskim ładowaniem, diagnoza wstępna: regulator napięcia, koszt na poziomie 600-700 PLN, stosunkowo duży w relacji do ceny zakupu motocykla...

Ale nie dajmy się zwariować, wszystko można naprawić... a elektryka to zawsze mniej pracy niż np. problemy z wyciekami, czy broń boże "braniem oleju".

Pomysł, idea, baza...

Jestem motocyklistom od 2000 roku, jako dziecko marzyłem o posiadaniu motocykla o wyjątkowych cechach, wyglądzie, dźwięku i niepowtarzalnej prezencji. Dopiero dziś mając na karku prawie 30 lat mogę pozwolić sobie na realizację tego marzenia, mogę bo dziś mnie stać...

Jednak to nie pieniądze stanowią przeszkodę, to nie wyobraźnia jest najsłabszym punktem tego typu projektów, największym problemem są umiejętności i wytrwałość w dążeniu do celu.

Zaczynamy!