SUZUKI GS400E
Motocykl kupiłem 40 kilometrów od Poznania w wakacje 2008 roku, sprzedający zachwalał motocykl jako nienaganny a fakt iż miał problemy z odpalaniem z rozrusznika tłumaczono słabym akumulatorem.
Pojechałem go oglądać ze znajomym, nie mniej zainteresowanym tematyką motocykli klasycznych, jazda próbna była dość obiecująca, po zmianie akumulatora na nowy motocykl bez problemów odpalił a jego właściwości jezdne były zadowalające.
Motocykl odebraliśmy następnego dnia płacą za niego gotówką 1500 PLN, dodam że w brew pozorom cena jaką przyszło mi zapłacić za ten kawałek japońskiej myśli technicznej która swoimi korzeniami sięga początku lat 70-tych, była wyjątkowo niska...
Jak się szybko okazało już po przejechaniu 30 kilometrów, to nie akumulator stanowił problem w motocyklu, ale raczej problem miał podłoże w słabym ładowaniu akumulatora, zanim dojechałem do domu już w granicach Poznania zacząłem mieć problemy z gasnącym silnikiem. na szczęście udało się po kilku awaryjnych odpaleniach, wyłączeniu świateł, nie używaniu kierunkowskazów, dojechać do domu.
Szybka diagnoza następnego dnia wykazała problem ze zbyt niskim ładowaniem, diagnoza wstępna: regulator napięcia, koszt na poziomie 600-700 PLN, stosunkowo duży w relacji do ceny zakupu motocykla...
Ale nie dajmy się zwariować, wszystko można naprawić... a elektryka to zawsze mniej pracy niż np. problemy z wyciekami, czy broń boże "braniem oleju".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz